piątek, 16 sierpnia 2024

O pokoleniach i szukaniu zrozumienia w dobie mediów społecznościowych

Foto: kadr z filmu „Shrek”

Po śmierci Jerzego Stuhra słowa z jego książki „Tak sobie myślę” znajdują mnie ponownie. Nie sądziłam, że tak bardzo mnie poruszą. A może jeszcze bardziej, głębiej…?!


Po iluś latach tę książkę czytam ponownie. 📖

💬 „Zaczynam się bać młodych. Nie młodzieży. Młodzieży często zazdroszczę – beztroski, spontaniczności, pocałunków na Plantach, zazdroszczę w taki, powiedzmy, gombrowiczowski sposób. A kto to są ci młodzi, których się boję? 🙁 Zacznę od banalnych obserwacji: boję się tych, którzy nie kłaniają mi się na korytarzu w szkole, chociaż wiedzą, kim jestem (a może nie?), tych, którzy w tramwaju nie ustępują miejsca pani w moim wieku, tych, którzy nie znają słowa «przepraszam», którzy robią «co chceta». A z poważniejszych spraw: tych się boję, którzy zaczynają zastępować mnie w zawodzie, którzy gardzą moją opinią na temat naszej profesji (…), którzy moje opinie wyśmiewają, czasem publicznie, którzy moich argumentów a priori nie przyjmują, nie daj Boże, jak jeszcze będę się starał dowodzić, że płyną one z doświadczenia – to już budzi pusty śmiech 😂, dla których moja argumentacja już nie jest po prostu anachroniczna (to jeszcze bym zrozumiał), ale śmieszna i głupia, których kompletnie nie interesuje moja przeszłość.”.

Przyznam szczerze, że jestem zaskoczona, jak dobrze teraz rozumiem obawy aktora 🎭; choć pewnie słowo: aktor – to w tym przypadku zbyt mało powiedziane. W ostatnich latach sama się przekonuję, że pokolenie współczesnych młodych po prostu trzeba rozumieć inaczej. W pamięci wraca mi sytuacja, gdy jechałam windą z kilkoma studentami, a wychodząc powiedziałam: do widzenia. Odpowiedziała mi cisza. 🤔 Hmm… (Uprzedzę pytania: nie, nie mieli słuchawek na uszach 🎧.)

Z pewnością jednak ci młodzi, o których pisał Stuhr, to obecne pokolenie Y, czyli tzw. milenialsi. 👨‍💼📈 Igreki mają aktualnie mniej więcej po 30-40 lat, i są u szczytu kariery zawodowej. Z grubsza ujmując, to ludzie, którzy dorastali w gospodarce wolnorynkowej, w czasie szybkiego rozwoju technologicznego i gwałtownego wzrostu dostępności Internetu. 💻🌐 To pierwsze pokolenie mediów cyfrowych. 📱 Nazywa się je też pokoleniem selfie. 🤳
A obecne pokolenie studenckie – to pokolenie Z, już dobrze rozpoznane i opisane w licznych publikacjach. 👩‍🎓🧑‍🎓📚

W tym miejscu kończy się tekst, który wkrótce po napisaniu zamieszczam na LinkedIn (LI), czyli portalu uznawanym dziś za najważniejszą sieć zawodową na świecie. Bo jak praca, to przecież młodzi, no nie?! Te dwa hasła nieodmiennie mi się ze sobą kojarzą. A potem czuję, że coś jest nie tak.
💬 „Co zrobić z taką informacją? Pięćset osiemdziesiąt tysięcy młodych ludzi w wieku od piętnastu do dwudziestu czterech lat, czyli jedenaście procent społeczeństwa, nie uczy się, nie chce się uczyć, nie pracuje i nie robi nic, żeby pracą się zająć. (…) Najbardziej mnie męczy, że oni są młodzi, w wieku, kiedy przede wszystkim się marzy. Najpiękniejsze nocne marzenia: Kim będę? Jaka kariera przede mną? Kogo pokocham? 💞 Pamiętam, jakie targały mną emocje w te noce. I choć zrealizowałem z tych marzeń może połowę w mym dotychczasowym życiu, to wiem, ile tamte marzenia dały mi życiowej siły i motywacji. A pięćset osiemdziesiąt tysięcy ludzi tych marzeń nie ma. Myślę, że nawet ogromnie by się takich marzeń bali. Oni muszą wyrobić sobie instynkt czasu teraźniejszego. Ich marzenia kończą się wieczorem. A może się mylę. Może oni jednak marzą. Może nieco pragmatycznie, ale jednak. Co zacznę sprzedawać pierwsze, kiedy mamusia umrze? Co będzie dla mnie w testamencie? I żeby nic nie było dla siostry, która wyjechała do Londynu i się wyparła. Jak zwinąć kluczyk do kasetki z kosztownościami po śmierci mamusi? Czy coś ma na koncie? Ile będzie warte mieszkanie, kiedy mamusia umrze? Może o tym marzą nasi młodzi; jedenaście procent przyszłości naszego narodu? A o czym będą marzyć ich dzieci?”. [Tym cytatem dzieliłam się już kiedyś ✍️, na blogu: klik.]

Szybka kalkulacja w głowie i refleksja na temat tych, których obserwuję na LinkedIn, a którzy mają inspirować, jak osiągnąć sukces. To przecież milenialsi. Potwierdzenie swojej intuicji znajduję w badaniach agencji marketingu internetowego Widoczni; według tych badań, 60 proc. użytkowników LI to osoby w wieku 25-34 lata. Ups! Tekst usuwam z portalu.
💬 „Jakież bolesne i destrukcyjne dla wychowania dzieci są losy dzisiejszych trzydziestolatków. O jakich ambicjach mogą oni mówić. Dyplom schowany głęboko w szufladzie, obśmiany przez kumpli zawód. Tytuł magister. 🎓 Zapomnieć. Czym dziecku zaimponować? Układaniem towaru w Tesco? 🛒 O jakich ambicjach rozmawiać w domu ze śmiertelnie zmęczoną matką wracającą z trzeciego sprzątania? Albo jeśli już się uda, to tak trzeba drzeć pazurami, że tego dziecka w ogóle nie widzisz, nie umiesz z nim rozmawiać, przebywać, wspólnie się bawić. Ja też na to wszystko nie miałem czasu, ale tym bardziej intensywnie starałem się «zarażać» pasją. Między mną a Maćkiem nie było tajemnic. Między nami wisiało ciągle: «Rób jak ja, a będziesz tym, kim ja!» No i teraz chyba dlatego zaczynają się pojawiać te same nagrody.”.

Jakiś czas temu wspominałam (tutaj), że coraz chętniej dzielę się swoimi tekstami na różnych portalach społecznościowych. W gruncie rzeczy uważam, że tzw. socjale to wcale nie jest złe miejsce. Ale warto traktować je wyłącznie jako narzędzie, a nie cel sam w sobie.
Jasne, można nie bać się konfrontować. Tylko co z tego?
💬 „Jestem milenialsem. Pokolenie naszych wychowawców kazało nam być na wszelki wypadek dobrymi we wszystkim, bo wysyłało nas w nieznany sobie, potransformacyjny świat. 🌍 Wmawiano nam uroki multitaskingu, uczono zaciskania zębów i ścigania się o wyniki.🏁”.
Co za cudowny dystans do siebie! 👏 Te słowa nie pochodzą już z książki zmarłego Artysty Giganta. Gdzieś je przeczytałam.

Czy nie jest tak, że czasem szukamy tylko lustra, które pozwoli nam zobaczyć to, co chcemy? 🪞

0 comments

Prześlij komentarz