czwartek, 25 maja 2017
O różu, który zrobił karierę, czyli jak (nie)ubierać dziewczynki
Foto: arch. pryw. Z kolorami kojarzy mi się wiele. Zbyt wiele. Ach, ten różowy! – ileż zamętu w głowach małych dziewczynek zrobił ten kolor. Gdybym miała wskazać swój kolor na teraz, na wiosnę – byłby to żółty. Nie myślcie jednak, że z mojej szafy wysypują się sukienki i bluzki w jasnych odcieniach; nie, przebudowa całej garderoby w istocie nie jest taka prosta. Mój wybór to efekt tęsknoty za słońcem. Nie postawiłam zatem na odświeżającą i ożywczą zieleń, która kojarzyć się ma z nowym początkiem. Bo czy wiecie, że zieleń właśnie okrzyknięto mianem wiodącego koloru 2017 roku? Co się zaś tyczy żółci, słyszałam o matkach, które do wyprawek dla swoich córeczek kupowały rzeczy wyłącznie w kolorze pszenicy. Cóż, szlachetna próba wybicia się ponad powszechne gusty.
wtorek, 9 maja 2017
O moim blogu i pisaniu, czyli pora na refleksje
Tytuł mógłby brzmieć nieco przewrotnie: Dlaczego ja. Ale w istocie chodzi o pisanie bloga. I o to, dlaczego – wbrew pozorom, czyli porażająco niskiej częstotliwości wpisów, a przy tym stęknięciom i niedowierzaniu otoczenia: co ja tutaj robię – wciąż z tym pisaniem nie odpuszczam. Lubię tu być. To moja przestrzeń. Kiedyś zachciało mi się prowadzić bloga. Ktoś mnie namówił. Miało pomóc i być niemal komercyjnie. Pomysł spalił na panewce. Nie lubię kreować się na kogoś, kim nie jestem. (Możecie o tym też poczytać tu: klik .)
piątek, 5 maja 2017
O rodzicielskich zamętach i tym, jak przestałam gubić się w bałaganie
Język bywa pomocny w rozwiązywaniu problemów, również gdy dotyczą one rodzicielstwa. Ukułam sobie ostatnio nowe pojęcie: niewidzialna ręka matki . Piękne, prawda?! Od razu mi się skojarzyło z niewidzialną ręką rynku; pojęciem, którym to w Polsce szastali przedstawiciele rynku transportu i przewoźników. Choć pewnie nie tylko oni... Owa ręka, miała uregulować wszelkie turbulencje na tymże rynku po 1990 roku, a ja, owszem, nasłuchałam się tego pracując wówczas dla jednego z naszych dzienników.