Nie lubię słowa: zarządzanie, ani też: rządzić. Są nie o mnie. W dyskusji o tym, kto byłby lepszym szefem: kobieta czy mężczyzna, chcę jednak wziąć udział, bo to taki społeczny i w gruncie rzeczy potrzebny dyskurs. Jako kobieta, poczułam się do niego zaproszona.
Temat wydaje się fascynujący i w wielu budzi emocje. Kto jest lepszym szefem: mężczyzna, a może jednak kobieta? Czy płeć w zarządzaniu w ogóle ma znaczenie? Nie wątpię, że każdy z nas ma na ten temat swoją własną teorię. Albo i nie. Stoją za tym konkretne doświadczenia.
Z teczki z artykułami z prasy wyciągam staroć – o tym, że coś takiego mam, przypomniałam sobie niedawno. Pierwszy tekst o mobbingu, jaki kiedykolwiek czytałam. Data publikacji: czerwiec 2011. Opisane przypadki dotyczą głównie kobiet, i to szczególnie zostało mi w pamięci. Bo jest mowa i o pracodawcy, który „wręczając wypowiedzenie, uwięził pracownicę w swoim gabinecie, zamykając drzwi na klucz, by przypadkiem nie uciekła na zwolnienie”; i dyrektorze dużej firmy, który „przewrócił swoją podwładną – kierowniczkę dużego działu, przygniótł ją własnym ciężarem” itd.; wreszcie brygadziście, który „umawiał się na seks z pracownicami z taśmy produkcyjnej”. Widzicie? Jaki klarowny podział: on i ona (bądź one), szefujący i będąca w sytuacji zależności. Te historie są akurat prawdziwe, ale mam wrażenie, że mówiąc o stanowiskach kierowniczych, i tak stosujemy najczęściej kalki myślowe. Czyli funkcję tę przypisujemy mężczyznom. A, i jeszcze nie sposób pominąć milczeniem tych wszystkich miejsc, chociażby sklepów, w których przy kasie, za ladą itp. widzimy kobiety, i tylko od czasu do czasu zagląda tu Pan Kierownik, oczywiście płci odmiennej.
Sądzę, że się nie mylę. Jakże często jest bowiem tak, że coś widzieliśmy bądź słyszeliśmy – i to wystarczy, by podejmować decyzje, wydawać osądy. Tak właśnie działają stereotypy. Jeśli chodzi o płeć i o zarządzanie, koronny stereotyp jest taki, że kobiety są złymi szefami; nawet nie tyle złymi, co po prostu gorszymi od mężczyzn. Ten stereotyp świetnie się trzyma w Ameryce. Z jednego z badań wynika, że 75 – 90 proc. osób, w tym kobiet, na szefa wybrałoby mężczyznę. W innym badaniu dowiedziono, że to, jak w roli przełożonego postrzegamy mężczyzn, a jak kobiety – jest bardzo niesprawiedliwe dla kobiet. Otóż pod uwagę wzięto dwa wymiary: efektywność i wspólnotowość. Okazało się, że efektywnym mężczyznom chętnie przypisujemy takie cechy, jak inteligencja emocjonalna czy właśnie wspólnotowość. Natomiast jeśli efektywna jest kobieta, a zwłaszcza gdy wykazuje się inteligencją, myślimy o niej: zimna suka. To się dzieje w percepcji.
Ale przejdźmy na polski grunt. W naszym kraju ponad 60 proc. badanych twierdzi, że kobieta jest równie dobrym szefem co mężczyzna. Nie zgadza się z tym jedynie 12 proc. osób. Z badania, na które się powołuję, wynika, że z pań sukces osiągnęły głównie te w wieku 40+, wychowane w tradycyjnym systemie społecznym, tj. ze ściśle wyznaczonymi rolami w rodzinie. Co istotne, dla tych kobiet doświadczenie przełamywania tradycji nie było niczym nowym. W ich ocenie sukces to zasługa nie tylko ciężkiej pracy, ale i intuicji oraz empatii. Ba, według nich łatwiej jest osiągać cele biznesowe niż zarządzać ludźmi.
No właśnie, intuicja i empatia, czyli tzw. atrybuty miękkie kojarzą się ze sposobem myślenia i funkcjonowania kobiet. Ale czy owo wyczucie sytuacji, pozwalające czasem zejść z drogi niepotrzebnego ataku i nie wdawać się w niepotrzebne dyskusje, typu: kto ma rację – mają tylko kobiety? Niekoniecznie. Ma je po prostu DOBRY SZEF. Osoba autentyczna, o niezachwianym systemie wartości, z jasną wizją na przyszłość, potrafiąca występować publiczne i, co najważniejsze, budować relacje z innymi ludźmi. Do takich wniosków doszedł Kevin Murray, coach brytyjskich elit, który od kilkudziesięciu lat pracuje z dyrektorami i dyrektorkami generalnymi. Zwróćcie uwagę, ani słowa o tym, czy nosi się spodnie, czy spódnicę. Potwierdzają to również metaanalizy psychologiczne, czyli badania wszystkich badań: nie ma dowodów na wyższość zarządzania którejkolwiek z płci. A to tylko oznacza, że męskie i kobiece cechy może, wręcz powinien w sobie znaleźć każdy z nas.
0 comments
Prześlij komentarz