Pomysł na trafiony prezent pod choinkę – oto jest pytanie. Czy wystarczy drobny gest?
Moja babcia mówiła, że książka to świetny prezent na każdą okazję. Również pod choinkę. Ja co roku z prezentami gwiazdkowymi mam ten sam problem. Jako osoba czytająca dużo i niewyobrażająca sobie życia bez książek – myślę podobnie: to dobry pomysł na prezent. W te zakupy, dobór odpowiednich tytułów, wkładam więc dużo serca. Oczywiście, wpadam w popłoch, gdy na ulicach, w sklepach, no a przede wszystkim w telewizji, pojawiają się świąteczne reklamy. Okazuje się, że mój pomysł będzie co najmniej nietrafiony, bo teraz na topie są… Poza tym mam szansę poczuć się gorsza, bo przecież książka to prezent niezbyt drogi. A, mam wrażenie, przy okazji Świąt Bożego Narodzenia wielu z nas chce pokazać, że stać ich na kosztowne prezenty. Wtedy mam ochotę uciec.
Nie inaczej było w tym roku. Wyniki badań znanej doradczej firmy, dotyczące zakupów świątecznych Polaków a opublikowane w połowie listopada, jednak mnie zaskoczyły. Otóż wynika z nich, że najwięcej, bo aż 42 proc. osób pod choinkę chciałoby dostać książkę. Literatura wygrywa z gotówką (która była najbardziej pożądanym prezentem w zeszłym roku, zaś obecnie życzy jej sobie 38 proc. badanych) oraz kosmetykami i perfumami (27 proc.). Według tych samych badań, również książki zamierzało w tym roku kupować najwięcej z nas.
Oczywiście, można się zastanawiać, czy jest to – jak tłumaczą niektórzy – objaw powrotu do kultury, kwestia oszczędności, czy może efekt braku innych pomysłów na świąteczne podarunki. A może powód jest jeszcze inny?! Bo tak, książki niewątpliwie zaczęły być wypierane przez multimedia (są też i wyniki badań pokazujące, że Polacy najbardziej marzą o laptopach), ale tak myślę, że stawiając na elektroniczne gadżety należałoby zapytać: po co? W moim osobistym przekonaniu prezent, również ten pod choinkę, jest po prostu symbolem, dowodem na to, że o tej drugiej osobie myślimy. Chodzi raczej o gest. Jeszcze raz powołam się na moją babcię, która twierdziła, że mody się mogą zmieniać, ale książka pozostanie tym, czym jest. W istocie nie ma znaczenia, czy sięgniemy po nią od razu, czy za kilka lat.
Zresztą, książka nie wyczerpuje listy pomysłów na niewyszukane upominki. Jak czytam: „Aimée zrobiła w prezencie dla Jaguara biały sweter z golfem. Jaguar podarował Aimée wiersz” („Aimée i Jaguar”, Wyd. Czarne). Fakt, historia miłości tych dwóch Niemek rozgrywa się w czasie II wojny światowej – zatem czasy są inne, o rozbuchanej kulturze kupna-sprzedaży w ogóle nie ma mowy. Ale prostota takich prezentów jest wręcz porażająca, nieprawdaż?! A tak na marginesie: ten fragment książki autentycznie mnie wzruszył. I kolejny przykład. Marta Sapała, autorka książki „Mniej”, przeprowadziła eksperyment polegający na ograniczeniu konsumpcji przez rok. Kiedy przyszły Święta, swojemu dwuletniemu synkowi podarowała wykonany samodzielnie – wraz z mężem – zamek z tekturowego pudełka. Syn był zachwycony.
Czyli można. A wyobrażacie sobie Święta bez kupowania, bez ganiania po sklepach?
0 comments
Prześlij komentarz