Kształtowanie odpowiedzialnych relacji pracodawców z pracownikami – czy nie brzmi to zbyt pompatycznie? I skąd przekonanie, że tylko szefowie mogą wystawiać innym opinię, a nie działa to w drugą stronę?
O biznesie społecznie odpowiedzialnym (CSR) można mówić również z perspektywy pracownika. Choć odpowiedzialne kształtowanie relacji z pracownikami nie jest, niewątpliwie, ani modne, ani łatwe do zbadania.
Napisałam: „również”, bo ta perspektywa, którą znamy, należy do pracodawcy. Mamy więc do czynienia przede wszystkim z firmowymi kodeksami dobrych praktyk i sloganami o odpowiedzialnym podejściu do zatrudnianych osób. Znane są wszystkim hasła, takie jak: „robimy”, „planujemy” czy „cenimy”. Zdarza się jednak, że mimo wzniosłych deklaracji firma okazuje się miejscem, gdzie – jak to ujął jeden z moich znajomych – szambo leje ci się na głowę.
Specjalistów od zarządzania temat kształtowania odpowiedzialnych relacji pracodawców z pracownikami interesował już od wielu lat. W Polsce wyzwanie to podjęli w 2012 r. młodzi naukowcy z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Wyjątkowość przeprowadzonego przez nich badania polegała właśnie na tym, że o to, co tak naprawdę dzieje się w firmach – pytano pracowników. Przebadano 1000 osób reprezentujących 90 firm z sektora prywatnego; co istotne, nie tylko z Warszawy. Wśród zagadnień, które analizowano, znalazły się m.in. energia na pracę zawodową i życie prywatne, elastyczne formy zatrudnienia, wynagrodzenia i awanse, rozwój zawodowy. Projekt zatytułowano: „Społeczna odpowiedzialność biznesu – perspektywa pracownika”.
I cóż, naukowcy nie minęli się z prawdą. Jak zakładano, organizacyjna rzeczywistość często odbiega od owej krainy marzeń, prezentowanej na stronach kolorowych raportów firmowych. Choć, z drugiej strony, zjawiska nie należy demonizować. Fakt, mają miejsce przypadki nadużyć, w tym także problemy nieobjęte regulacjami prawnymi, ale summa summarum skala niedociągnięć wielka nie jest.
Miałam okazję, powiedziałabym wręcz: przyjemność, uczestniczyć w konferencji prezentującej wyniki tych badań. Przesiedziałam na niej cały dzień, słuchając i notując z niesłabnącym zainteresowaniem. Ale gdyby chcieć opisać to, co działo się na sali, trzeba powiedzieć, że wydarzenie wzbudziło skrajne emocje: od zaciekawienia i aplauzu, aż po całkowity sprzeciw. Wyrażał się on np. w słowach, że pracodawcy przecież muszą zarabiać. Bez wątpienia temat CSR w kontekście odpowiedzialności pracodawców wobec pracowników jest na czasie, bo już na dwa tygodnie przed konferencją brakowało na nią wolnych miejsc.
Kim jest pracodawca odpowiedzialny społecznie? Zdaniem Krzysztofa Klincewicza z UW, kierownika naukowego projektu, można to ująć krótko: to osoba szanująca godność swoich podwładnych. W praktyce pracodawca taki dotrzymuje obietnic, stara się motywować swoich pracowników, tj. dba o ich zadowolenie (bo to przekłada się na zaangażowanie w pracę), idzie im na rękę (co dotyczy np. elastycznych godzin pracy). Ponadto nie utrudnia godzenia pracy zawodowej z życiem prywatnym, nie wysysa energii, nie dyskryminuje kobiet, nie nadużywa kontroli… Brzmi pięknie, prawda? Myślę, że w jednej z firm, w których pracowałam, miałam szefa pretendującego do tego miana. Doświadczyłam też, choć lepiej widzę to teraz, z perspektywy czasu, czym jest prawdziwy szacunek dla takiego szefa.
Z konferencji zapamiętałam słowa Agnieszki Krawczyńskiej, reprezentującej Polskie Stowarzyszenie Zarządzania Kadrami. Podkreślała ona, że CSR w relacjach pracodawców z pracownikami jest korzystne i dla jednych, i dla drugich. Można zapytać, co z tego ma pracodawca? Otóż poza szacunkiem – takim prawdziwym, a nie wynikającym z przekonania, że szef ma zawsze rację – zyskuje jeszcze dobrą opinię wśród ludzi, którym opowiada o nim pracownik. A to ważne. Bo działa jak polecenie.
0 comments
Prześlij komentarz