Skoro przy zbyt niskiej temperaturze trudno jest się skupić na czytaniu, to jak muszą czuć się dzieci, które tę umiejętność dopiero nabywają? Mało to, są niewidome, więc przecież uczą się czytać... palcami.
To pytanie zadali sobie włodarze ośrodka szkolno-wychowawczego w Laskach pod Warszawą. W ślad za tym poszły czyny. Potrzeby są ogromne. Np. stary internat dziewcząt pamięta jeszcze lata 30. poprzedniego stulecia. Klatek schodowych jest w nim za mało, na korytarzach ciasnota, nie zostały wydzielone strefy pożarowe, ze ścian odpada tynk.
Po tym jak w listopadzie 2007 roku spaliły się szkoła podstawowa i gimnazjum, dzieci uczą się właśnie tutaj. Dziewczynki mieszkają już w nowym internacie, ale obiekt szkolny trzeba zbudować w miejsce spalonego. Modernizacji wymagają drogi. Większość z nich została wykonana z asfaltu, jednak wystarczy, że trochę popada albo zrobi się odwilż, a już łatwo o wykręcenie ręki czy nogi, zniszczenie obuwia. Drogi to w istocie trakty pieszo-jezdne. Ponadto brakuje sali gimnastycznej, takiej z prawdziwego zdarzenia. No i ma jeszcze powstać hala do hipoterapii. Można ją złożyć z gotowych elementów, cel jest taki, by nie zamarzało podłoże, bo wtedy konie chodzą sztywno i efekt terapeutyczny jest wątpliwy.
Prace modernizacyjne na terenie Lasek wyceniono na około 20 mln zł. Będą finansowane z regionalnego programu operacyjnego województwa mazowieckiego.
Internat z metryką
Jako pierwszy odnowiony zostanie internat dla chłopców, pod wezwaniem św. Teresy z Lisieux. Budynek ma cztery kondygnacje i podpiwniczenie. Audyt, wykonany przez Narodową Agencję Poszanowania Energii, wykazał, że po termomodernizacji obiekt będzie zużywał o 42 proc. energii mniej. 28 maja 2008 roku odbyła się prezentacja świadectwa energetycznego, sporządzonego dla budynku. W pomoc włączyła się Konfederacja Budownictwa i Nieruchomości i dlatego sprawa ruszyła. To pierwszy taki dokument w Polsce, wcześniej wystawiono tylko świadectwo pilotażowe jednej ze szkół podstawowych w Zamościu.
Projekt pozwoli zmniejszyć koszty ogrzewania średnio o 516 tys. zł w ciągu roku. Ale jest jeszcze korzyść mniej wymierna, i ona ma większe znaczenie. – Chcemy, by w budynku było cieplej, bo to pozytywnie wpływa na percepcję dotykową. Komfort cieplny poprawia możliwości nauki, a niewidome dzieci czytają przecież palcami. Budynek zamieszkuje około stu osób – mówi Jerzy Migurski, dyrektor administracyjny Zakładu dla Niewidomych w Laskach.
Kolejność prac jest następująca: wymiana okien, która nastąpi jeszcze w czasie tych wakacji (około 160 okien, różnej wielkości i w różnych pomieszczeniach, ma być wymienionych do 15 sierpnia 2008 roku – przyp. red.), jesienią ocieplenie ścian i mansardowego dachu. Remont instalacji centralnego ogrzewania będzie elementem trzecim i ostatnim. Zostanie wykonany latem przyszłego roku, gdy budynek znów opustoszeje na dwa miesiące.
Marzenie o widzeniu
W przeddzień zakończenia roku szkolnego trudno znaleźć klasę, w której odbywałyby się zwykłe zajęcia. W hallu internatu pod wezwaniem św. Stanisława Kostki (dla dziewcząt – przyp. red.) trwają przygotowania do jutrzejszej akademii i pożegnania. Łatwo sobie wyobrazić, że pod łóżkami dzieci już leżą spakowane walizki.
– Jadę do Międzyzdrojów – mówi 9-letni Kamil.
– A ja część wakacji spędzę w Machowinie. To mała miejscowość niedaleko Słupska i Ustki. Bardzo lubię pływać – dorzuca Piotr, jego rówieśnik i przyjaciel.
Obaj stracili wzrok we wczesnym dzieciństwie. Kamil opowiada, że pamięta jeszcze, jak rodzice jeździli z nim po różnych specjalistach. Byli m.in. w Poznaniu, w Łodzi. Nic nie pomogło.
Chłopcy są tymi, którzy nie nocują w internacie każdego dnia, bo mają niedaleko do domu. Ale o modernizacji obiektu słyszeli, a zimno – szczególnie zimą – dało im się we znaki. Na co liczą? Że będzie cieplej, i będzie winda. I że prace zostaną przeprowadzone na tyle szybko, by mogli z tego skorzystać. Na terenie ośrodka marzy im się sala do uprawiania sportu. A ponad wszystko inne chcieliby widzieć.
Pożar okazał się bodźcem do działania. W Laskach jest sześćdziesiąt klika budynków: w niektórych wystarczą bieżące prace porządkowe, inne wymagają bezwzględnej modernizacji. Jak mówi Jerzy Migurski, plan przebudowy starego internatu dla dziewcząt powstał dziewięć lat temu. Ma tam być szkoła muzyczna i pracownie rehabilitacyjne. Ale są i starsze obiekty. Budowanie Lasek rozpoczęło się w 1923 roku i właśnie z tego okresu jest budynek, w którym mieści się magazyn działu darów.
Cenny czas i ludzie
W przypadku ocieplenia internatu dla chłopców postawiono na szybkość i taniość. – Zapewnia nam to metoda lekka mokra, w moim odczuciu niesłusznie pogardzana przez inwestorów, a w Polsce stosowana od końca lat 70. Użyjemy styropianu i wełny mineralnej. Pierwszym otulimy ściany, drugi wykorzystamy do ocieplenia stropodachu – mówi architekt Tomasz Soczyński, autor projektu ocieplenia przegród zewnętrznych internatu.
Projekt wraz z kosztorysami, wyceną, specyfikacjami, listą materiałów jest już gotowy, wkrótce ma zostać ogłoszony przetarg na wykonawcę. Jego rozstrzygnięcie może zająć więcej niż trzydzieści dni. – Zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych trzydzieści dni to wariant optymistyczny. Same roboty są do wykonania w ciągu czterdziestu dni. Chcemy, by trwały jak najkrócej, bo wykonawstwo kosztuje sporo. W dodatku do prac wykończeniowych trzeba zatrudnić ludzi dobrze wykwalifikowanych – mówi Wojciech Krawczuk, odpowiedzialny za organizację robót.
Najwięcej czasu zajmują formalności. Właśnie przygotowywana jest umowa, w oparciu o którą 1 mln zł przekaże Laskom rząd. Już dziś wiadomo, że odbędzie się to w ramach kontraktu wojewódzkiego, ale droga do tego była długa: pierwsze deklaracje padły pod koniec grudnia 2007 roku. 2 mln zł obiecał też ośrodkowi PFRON.
Wszystkich środków – i zgromadzonych, i zadeklarowanych – jest już około 6 mln. Będzie to wkład własny placówki. Dobrze, że chęć pomagania nie napotyka na biurokratyczne bariery.
Artykuł pod oryginalnym tytułem „Budynki czytane palcami” ukazał się w serwisie Muratorplus.pl, w dn. 26.06.2008
0 comments
Prześlij komentarz