piątek, 4 stycznia 2013

O skojarzeniach, które mogą być dobre i dlaczego warto je tworzyć

W tym tekście będą konkretne nazwy i konkretne nazwiska, inaczej to nie ma sensu.


Z czym może się kojarzyć marka Atlas? Mnie w pierwszej kolejności przychodzi do głowy hasło: Klej ok. Może brzmi banalnie, ale jak widać – zapada w pamięć. W połowie 2010 roku firma poinformowała, że swój produkt, przeznaczony do glazury i sprzedawany z powodzeniem przez 20 lat, wysyła na emeryturę. Jest początek roku 2013, a hasło-rymowanka wciąż siedzi w głowie. Kolejne skojarzenie, związane z marką Atlas, to po prostu bocian. Bocian siedzący w gnieździe jest bowiem elementem logotypu firmy. Ba, gdy hasło to stało się rozpoznawalne, a procent z obrotów przedsiębiorstwa – przekazywany na promocję i reklamę – pozwalał zaszaleć, zdecydowano, że za te pieniądze przy drogach będą stawiane słupy z logo Atlasu, zwieńczone bocianami w gniazdach. W 2005 roku było ich już w Polsce ponoć blisko 1400. Ruch był dobry, bo przecież bocian biały to nieodłączny element krajobrazu polskiej wsi i wizytówka Polski na świecie. Z tym też kojarzyć się miała firma oraz jej produkty: polskością, bezpieczeństwem, powodzeniem. Nie chcę rozpisywać się na temat kolejnych przedsięwzięć Atlasa, związanych z budowaniem wizerunku. Faktem jest, że dziś to znany producent chemii budowlanej i jest przykładem tego, jak skutecznie zarządzać marką, planować ten proces – na co chętnie powołują się autorzy współczesnych podręczników z zarządzania.

Dlatego byłam mile zaskoczona, gdy przeczytałam, że współpracę z Atlasem rozpoczął polski tenisista Jerzy Janowicz. Sympatykom tej dyscypliny sportu nie trzeba przypominać, że jest on odkryciem zeszłego roku i wielką nadzieją polskiego tenisa, pierwszą taką po Wojciechu Fibaku. W listopadzie Janowicz był o mały włos od wygrania ostatniego z dziewięciu turniejów serii ATP World Tour Masters 1000, odbywającego się w Paryżu. Przegrał już w samym finale, zmogło go najprawdopodobniej zmęczenie. Startował jednak z poziomu eliminacji i wygrał siedem meczów z rzędu – natomiast uwagę na siebie zwrócił po wygranej z Andym Murraye’m, a więc jedną z czołowych rakiet świata. Obecnie w rankingu światowym ATP, będącym obiektywną klasyfikacją najlepszych tenisistów, Janowicz zajmuje 26. miejsce.

Duet Janowicz-Atlas czy też Atlas-Janowicz wydał mi się genialny nie ze względu na to samo miejsce pochodzenia, czyli Łódź. Pierwsza moja myśl związana była z tym, co poprzez swoje działania wizerunkowe stara się podkreślać firma, a mianowicie: polskością. Korzyści z tego sponsoringu są oczywiście obustronne: młoda gwiazda, która rusza w świat, otrzyma wsparcie dla swoich poczynań, i to nie tylko na kortach. Za to Atlas będzie dobrze widoczny, bo na strojach tenisisty potocznie nazywanego Jerzykiem wyeksponowane zostanie logo producenta. Dodać należałoby, że producenta, który uchodzi za najlepszą i najbardziej rozpoznawalną markę budowlaną w Polsce; w ubiegłym roku, w konkursie organizowanym przez ASM – Centrum Badań i Analiz Rynku, tytuł ten przypadł jej po raz siódmy z rzędu. Łatwo jednak przewidzieć, że dwuletnia umowa da też korzyści o charakterze prospołecznym: producent umocni swoją opinię o sobie i swoich produktach, zaś tenis bardziej się upowszechni wśród Polaków. Przynajmniej miejmy nadzieję, że tak będzie.

Cóż, dla mnie ten duet jest bardziej przekonywujący niż Agnieszka Radwańska spacerująca wokół pralki Amica. Bo taki mniej więcej obrazek zapamiętałam z telewizyjnych reklam. Z pewnością sponsoring sportu jest, jak podkreślają specjaliści, najbardziej popularną formą sponsorowania. Ale stoją za tym nie tylko względy gospodarcze – taką możliwość trzeba też umieć wykorzystać.

0 comments

Prześlij komentarz